Ten artykuł kluje się w mojej głowie od dawna i przechodzi metamorfozy.
Jak opisać to wszystko, co jest do opisania? Co jest ważne?
Jedną z rzeczy jakie obserwuje w relacjach ja i inni ludzie oraz w relacjach między znajomymi i nieznajomymi albo w relacjach, o jakich opowiadają mi klienci jest ZGADYWANIE!
Zgadywanie tego, co druga osoba miała na myśli. Szybkość, pęd, nasze filtry, nasze skupienie, bezmyślność polegająca na braku uważności, zagubienie w dialogu prowadzonym we własnej głowie a nie z tą realną osobą.
Czasami nie chce mi się odzywać, bo ta druga strona usłyszy jedynie to, co chce usłyszeć. Choć chyba słowo “chce” nie jest tu odpowiednie. Usłyszy jedynie tyle ile przedostanie się przez filtry jej przekonań, wiary, osądu mojej osoby, a przede wszystkim przez filtry jej wewnętrznej orkiestry.
Zastanawiam się, skąd się ta orkiestra bierze. Nie pamiętam, żebym ją miała jako dziecko, a pamiętam wiele rzeczy, nawet z wczesnego dzieciństwa. Wydaje mi się, że wtedy byłam bardziej spostrzegawcza i nie miałam problemów z rozpoznawaniem tego, co dzieję się w moim otoczeniu na poziomie relacji. Co dziwne dorośli rzadko mi wierzyli.
Stąd zastanawiam się, kiedy uważność jest zabijana u dzieci i jak się do tego doprowadza.
Czy brak uważności to cecha narodowa? Czy mieszkając na Hawajach lub w Japonii bylibyśmy bardziej uważni? Czy chodzi o okoliczności przyrody czy może o nas samych. Może brak uważności to po prostu świetny sposób na życie. Błoga nieświadomość nie przysparza przecież zmartwień. Nie roztrząsamy niepotrzebnie pytań o egzystencję, nie zastanawiamy się dlaczego czas biegnie, dlaczego nie możemy porozumieć się z otoczeniem.
Wiele razy zwracam sama uwagę na problemy wynikające z braku wzajemnego zrozumienia oraz otwartego porozumiewania. Zamiast wyjaśnić używamy niedopowiedzeń, zamiast zapytać próbujemy się przypodobać i tak dalej i tak dalej. Przy czym zapominamy również być autentycznymi.
Niby szara substancja między uszami ma moc, jednak co to za moc skoro jej się nie wykorzystuje? Szara substancja między uszami to oczywiście nasz własny, prywatny mózg – to tak jakby ktoś miał problemy ze zrozumieniem.
No i wszechpotężna racja, o którą się kłócimy tak całkiem na poważnie zamiast spróbować się wzajemnie zrozumieć.
O dziwo “przyznanie komuś racji”, nie oznacza, że sami nie mamy racji. Bardzo często racje są po obu stronach.
W erze pośpiechu też widzę, że często ludzie wolą zgadnąć, co kto miał na myśli zamiast zapytać.
A już najbardziej podoba mi się bylejakość wypowiedzi. Zasady pisowni, stylistyki i interpunkcji służą lepszemu zrozumieniu.
Brak jest również zastanowienia nad tym, jak druga osoba może coś zrozumieć.
Mamy mózg o bardzo szerokim zastosowaniu i dużych możliwościach – jednak jak z niego korzystać, jeśli “małpy” w naszej głowie prowadzą wieczny dialog nieszczęsnej, zestresowanej, zagubionej istoty.
[…] trochu nawiązując do ostatniego artykułu O mózgu i umyśle myślę o tym, że tak spiesząc się wiecznie wszyscy w około, łącznie ze mną oczywiście, […]