Pewnego wieczoru uświadomiłam sobie, że dzisiaj, tu i teraz, mam wszystko czego potrzebuję. I tak: mam dziecko, partnera, mieszkanie, samochód, a nawet jeszcze męża, oraz pracę, rodziców, zdrowie, przyjaciół, ciekawy umysł i ciekawe towarzystwo.
Więc powstało pytanie: czy slajd docelowy nie jest przypadkiem czymś, co ma się wymyślić…. żeby coś wymyślić? To znaczy, tak dla samego wymyślania, zajmowania czymś umysłu?
Cóż, wydaje się być to takie trochę na siłę.
Kolejna myśl, która przyszła mi do głowy: skoro jesteś zadowolona z tego, co masz, to i miej się dobrze i pielęgnuj to.
Jeżeli jednak będę miała ochotę na coś nowego, na jakieś zmiany, to mam narzędzia, aby stworzyć to co chcę, aby nowe zaistniało w mojej przestrzeni – czyli mam wybór – HURRRA !!!
Kolejne rozważania w aspekcie slajdu docelowego i praktyki wdzięczności w rozmowie z “głową” wysunęły następujące pozytywne oraz staro-programowe, negatywne odpowiedzi:
- Negatyw mówi: jeśli masz już wszystko, to nic więcej nie otrzymasz !!!! BRRRR….
- Pozytyw mówi: jeśli zauważyłaś ile masz, to jesteś gotowa na to, aby mieć więcej!!!
Odpowiadając na pytanie początkowe doszłam do wniosku, że wysnuło to pytanie przyzwyczajenie do ucieczki przed pracą związaną z projektem i obawa przed doświadczaniem tego nowego, tego, co chcę, ale się boję???
I co tu wybrać ???
Upsss, niewątpliwie za tym strachem, kryje się jakieś “przekonanko” albo programik. Ciekawe, ciekawe… I tak właśnie odkrywamy to, co nam przeszkadza w realizowaniu marzeń i celów.