Biedroneczko, biedroneczko, leć do nieba
Przynieś mi kawałek chleba
Nie pamiętam już dokładnie całego wierszyka; tylko tyle mi się kojarzy z dzieciństwa czy wczesnych lat młodości. Czasów, kiedy widywaliśmy czerwone biedronki. Obecnie prawie w ogóle nie ma czerwonych biedronek. Zostały zjedzone przez pomarańczowe biedronki, które nie należą do tego mikroklimatu, a które bezmyślnie zostały sprowadzone tutaj.
Wyrwane z naturalnego ekosystemu, gdzie jako drapieżniki były w równowadze z innymi stworzeniami. Zjadane przez inne drapieżniki i jedzące drapieżniki takie jak muszki i podobne owady. No ale oczywiście skoro wybiliśmy wróbelki przez naszą własną, ludzką głupotę to nie ma kto jeść muszek. Zawsze jest jakaś przyczyna SKUTKU.
Czasami ta przyczyna może być “trzy” przyczyny wcześniej. To znaczy “trzy” skutki wcześniej, bo każdy skutek jest przyczyną czegoś, a każda przyczyna jest skutkiem czegoś innego. I to jest taka wiecznie kręcąca się samonapędzająca maszyna. Tak funkcjonuje natura.
Jak temperatura jest niska to pada śnieg. Jak temperatura jest wysoka a zbiera się na opady to pada deszcz. Przy mrozie może być przepiękne słońce równie piękne jak przy temperaturze plus 25.
Temperatury plus 30 są nienaturalne dla naszego klimatu i ostatnie ciepłe lata są na pewno bardzo nienaturalne. Patrząc na dzisiejszy dzień kiedy w letniej, cieniutkiej, do pół uda sukience bez swetra czy nawet narzutki o 18:00, 19:00 czy 20:00 w drugiej połowie października wychodziłam na dwór. Nawet teraz pisząc to o 22:30 włożyłam tylko lekkie poncho na tą sukienkę i poszłam do kotłowni, żeby nagrzać wodę do kąpieli.
Można powiedzieć, że w kotłowni jest ciepło. Jednak wcale tak nie jest. Kotłownia jest przy budynku, trzeba wyjść na zewnątrz i bez ocieplenia w kotłowni nie jest tak ciepło. Piec oddaje ciepło do instalacji a nie do powietrza.
Chyba, że zacznie się wrzucać węgiel – wtedy robi się cieplej. Tym niemniej biorąc pod uwagę, że dzisiaj jest 18 października to jest to jednak chyba trochę za ciepło jak na tą strefę klimatyczną. Więc mamy ciepłą, zaburzoną strefę klimatyczną. I choć nie wiem czy jest globalne ocieplenie. Na pewno jest ocieplenie na terenie Polski. Na pewno nie ma zimy.
Myślę, że kilkuletnie dzieci, które nie miały szczęścia wyjechać za granicę czy odwiedzić w odpowiednim czasie góry lub wschód Polski nie miały szczęścia poznać prawdziwej zimy.
Dla nich zima ze śniegiem i bałwanem jest czymś w rodzaju mitu.
Wracając do biedronek. Jeżeli pozbywam się biedronek to pozbywam się ich relatywnie brutalnie poprzez opryski, zabijanie, palenie i tak dalej. Przede wszystkim dla mnie jest to humanitarne dlatego, że one stanowią zagrożenie dla mojego zdrowia, dla zdrowia moich zwierząt i mojej rodziny. Nie mają drapieżników i wyniszczają polskie czerwone kropki a więc są zaburzeniem naturalnej ekologii.
Oczywiście globalizacja powoduje, że wiele gatunków przenosi się naturalnie, bez ludzkiej ingerencji. Jednak to bezmyślność ludzka sprowadziła biedronki, bez zastanowienia się nad skutkami. Również bezmyślność ludzka powoduje, że dziki i inne dzikie zwierzęta podchodzą pod domostwa ludzkie.
Dlaczego jest to bezmyślność ludzka? Jeżeli są karmione przez ludzi to idą do swoich karmicieli. A kto je karmi? Przede wszystkim wszyscy Ci, którzy zostawiają swoje śmieci w lesie, na łąkach, polach, rozrzucają je po prostu w koło siebie.
Zwierzęta idą za zapachem więc logiczne wydaje się, że zbliżają się do środowisk ludzkich. Co więcej obszary lasów zmniejszają się, są poprzecinane drogami i tak dalej i tak dalej.
Banalnie logiczne jeżeli zostawiasz im wołowinkę w lesie to nie dziw się, że pójdą za “tobą”, żeby zjeść wołowinkę którą masz w oborze.
Potem się dziwić, że mamy efekt cieplarniany. Wszystko jest skutkiem czegoś i jednocześnie przyczyną czegoś innego. Skutki i przyczyny się kumulują. Takie proste, takie logiczne a jednak mało kto to rozumie ….