Mieszkam na nowym miejscu na pudłach. Nie kupiłam tych nowych cudownych rzeczy, bowiem tak naprawdę kuszą ale nie są potrzebne.
W pewnym sensie przyzwyczaiłam się do wygody, do automatyzacji, do sterowania pilotem. Same niedogodności. Brak automatycznej bramy, brak dzwonka przy wejściu, nie wiem czy listonosz przyjdzie czy będę musiała na pocztę zaiwaniać, trzeba chodzić do kotłowni i wszystko jest ustawione nie tak jakbym chciała. W ogóle same przeciwności. Można się zezłościć jedynie.
Oczywiście należy kontrolować emocje. Co następna rzecz do kontroli? Po cholerę mi to? Trzeba utrzymywać relacje i zachowywać się właściwie itp. itd. Ludzie przyzwyczajeni są do pigułek i nasze obecne rozwiązania przystosowują ludzi coraz bardziej do uzależnienia od pewnej wygody.
Oczywiście tak naprawdę nie ma w tym życiu niczego za darmo.
Tylko nie każdy zdaje sobie sprawę z tego jaką cenę zapłaci.
Większość ludzi nie patrzy na to, każda rzecz ma swoje źródło w czymś. Nie tylko my na tej ziemi się rodzimy. Wszystko się rodzi rośliny, zwierzęta i zdarzenia. Każda rzecz jest więc skutkiem innej rzeczy. Nie bez przyczyny mówi się nie ma dymu bez ognia. Czasami tylko zapominamy, że miejsce gdzie jest dym niekoniecznie jest miejsce gdzie jest ogień – bowiem w międzyczasie dochodzi wiatr. Tak samo jak my nie jesteśmy sumą naszych rodziców podzielonych na pół. I każde dziecko tej samej pary rodziców jest inne. Tak samo jest ze zdarzeniami. To co przyczynia się do danego skutku nie zawsze jest jedną jedyną rzeczą.
Ilość rzeczy z jaką się spotkałam wskutek decyzji o przeprowadzce jest niesamowita. Wszystko to jest bagażem jaki noszę ze sobą na co dzień. Dodam w większości zbędnym bagażem. I nie dotyczy to tylko samych pudeł i mnóstwa rzeczy.
Chyba w dużo większym stopniu dotyczy to tego, co się dzieje w moim wnętrzu. Pojawiających się myśli, oczekiwań, niezadowolenia, rozczarowania, że nie jest jak w bajce.
Piszę to i śmieję się z samej siebie. W końcu wiem, co było powodem wyjścia z relatywnie ciepłego, wygodnego mimo, że betonowego gniazdka do marnego domku na wzgórzu, bez sąsiadów, bez wygód z samymi problemami.
A o tym, co dalej za dwa tygodnie ….