Jazda samochodem, przechodzenie przez przejście dla pieszych i wiele innych sytuacji gwarantuje nam codziennie różne bodźce i sytuacje czasami pełne radości, czasami strachu, smutku ale i stresu. Nasza praca, życie domowe, szybkość i presja powodują, że mamy coraz więcej sytuacji, w których występują silne emocje. Wysokie wymagania, jakie stawia nam życie, oraz wysokie wymagania, jakie sobie sami stawiamy, czasami przy jednoczesnym braku poczucia własnej wartości powoduje, że przeżywamy wiele silnych emocji, które często tłumimy lub próbujemy na siłę zatrzymać- oczywiście pod warunkiem, że uznamy je za pozytywne. Stres ten pojawia się często właśnie w wyniku różnego rodzaju reakcji emocjonalnych na tak dużą ilość bodźców.
Do tego dochodzą mniej lub bardziej świadome rozmowy, jakie prowadzimy w naszej głowie z całą orkiestrą ludzi. Rozmawiamy w naszej głowie z szefem czy współmałżonkiem i „wypróbowujemy” mnóstwo scenariuszy, jakbyśmy mogli lepiej i korzystniej dla nas załatwić daną sytuację. Albo jak następnym razem odegramy się, pokażemy, na co nas stać. Jesteśmy jakby w transie. W czasie tych wyimaginowanych rozmów pojawia się również mnóstwo emocji.
Często też tłumimy negatywne emocje i uciekamy w stronę dużo przyjemniejszych doznań jak telewizja, zakupy, czekolada. Byleby choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości i milionów bodźców dnia codziennego.
Rzadko kto z nas przeżywa emocje w sposób świadomy sięgając po informacje, jakie dana emocja z sobą niesie i w świadomy sposób kierując energią, jaka się pojawia w wyniku danej reakcji emocjonalnej.
Na to nakłada się powszechne przekonanie, że wiele emocji jest złych i niesie negatywne skutki.
Jedną z takich emocji jest np. złość. Zabrania się nam złościć i dotyczy to szczególnie dziewczynek i kobiet. Niesie to za sobą cały negatywizm myśli pt. „to nie jest moje, odrzucam to, nie mogę tych emocji przeżywać, bo są złe, niewłaściwe” itp.
Tymczasem każda z emocji jest nasza, bo pojawiła się albo w naszym sercu, albo w umyśle albo ciele. Ucieczka przed nimi lub spychanie ich pod przysłowiowy dywan tylko pogłębia istniejący problem. Odłożone „na półkę” odezwą się kiedyś ze zdwojoną siłą. Nasz kultura wbiła nam do głowy, aby odrzucać pewne emocje, bo są nie na miejscu, pakując nas w ten sposób w kłopoty. Praktycznie niemal każdy z nas temu ulega w mniejszym bądź większym stopniu.
Walki z emocjami, tłumienia ich uczymy się od dziecka. Zaczyna się od tego, że rodzice, nie umiejąc sobie poradzić z własnymi emocjami, nie potrafią poradzić sobie z emocjami swoich dzieci. To samo dotyczy nauczycieli, od przedszkola na studiach skończywszy. Skomplikowane relacje rówieśnicze również nie ułatwiają nam dostosowania się do obecnego, szybko zmieniającego się środowiska. A potem dochodzi praca, rodzina i liczba wyzwań rośnie.
Nawet wobec osób, które rozwijają się, chodzą na szkolenia, panuje przekonanie o kontrolowaniu i zarządzaniu emocjami.
Wszystkie nie przeżyte emocje nawarstwiają się tworząc wokół nas otoczkę bezradności emocjonalnej.
Podczas gdy jest wiele sposobów, aby to zmienić. Jednak Polacy rzadko, kiedy lubią skuteczne i proste metody. To taka ciekawa cecha naszej rasy.