Dzwonię do Mistrza w bardzo nietypowej sprawie:
- Pytam jak to jest, że wskutek pracy z coachem, trenerem, mentorem, czy samym sobą zmieniamy przekonania z niesłużących nam na wspierające nas, a mimo to w życiu często ponosimy porażkę w ważnych dla nas sytuacjach.
Mistrz odpowiada:
- Sama zmiana przekonań nie zawsze jest wystarczająca. Nauczyliśmy się bowiem reagować w nawykowy sposób. Jeśli pojawi się sytuacja podobna, o silnej wadze emocjonalnej, czy w istotny sposób wpływająca na nasze życie powiązana z innymi przekonaniami albo wydarzeniami bardzo często reagujemy nawykowo; “zapominając” o zmienionych przekonaniach. Im więcej się takich sytuacji i reakcji nawykowych powtarza, tym łatwiejszy staje się powrót do dawnych nawyków i utartych schematów.
Jedynie świadomy wybór innej reakcji daje szansę na systematyczne utrwalenie nowych przekonań i nowych zachowań. Tworzenie nowych nawyków.
I stąd się często bierze tak zwana porażka procesu „coachingowego”!
Sama sesja z procesem zmiany przekonań nie wystarcza. Najważniejsze jest to, co się dzieje między sesjami i po procesie coachingowym. Czy wdrożona jest “półkologia stosowana” (odkładamy na półkę “zrobię to później”), czy rzeczywiście w życiu codziennym wdrażamy i ćwiczymy nasze nowe nawyki, wzmacniamy nowe przekonania!
Należy również zauważyć, że przekonania często idą w wiązkach albo pęczkach albo nawet łańcuchami, często wręcz tworząc swoistego rodzaju węzeł gordyjski trudnych do złapania współzależności pomiędzy przekonaniami. Dla przykładu z przekonania “nie umiem się uczyć” może wyrosnąć przekonanie “jestem głupia”. Na bazie tego drugiego “jestem głupia”, możemy później w życiu budować dalsze strategie postępowania czy zachowania i dalsze przekonania, raczej mało dla nas korzystne.
Co się za tym kryje? Sama zmiana przekonania “nie umiem się uczyć” na “uczę się łatwo, szybko i z przyjemnością” niekoniecznie zmieni przekonania zbudowane na bazie przekonania “jestem głupia”.
Tak więc bez rozwijania i budowania świadomości, umiejętności samobserwacji: z czego wynika nasze działanie? Co jest jego źródłem? często omijamy ważny aspekt nas samych i ułatwiamy sobie powrót do starych negatywnych albo raczej niekorzystnych dla nas nawyków, przyzwyczajeń oraz sposobu myślenia.
Stare przekonanie umacnialiśmy w nieskończonej liczbie sytuacji, wyraźnie lub mniej wyraźnie powiązanych z pierwotnymi zdarzeniami prowadzącymi do wytworzenia tego pierwotnego niekorzystnego przekonania.
Nowe przekonanie potrzebujemy wzmocnić poprzez umacnianie nowych strategii działania i sposobów myślenia. Omijanie tego kroku prowadzi do pojawienia się czegoś, co nazywane jest “porażką coachingową”!
Ach!!! – mówię – a więc „sukces coachingowy” to coaching aktywnie zastosowany w życiu czyli korzystanie z nowych przekonań, dokonywanie świadomych wyborów, podejmowanie odważnych decyzji, zmiana sposobu działania, bycie przytomnym, a przede wszystkim jak to mówi Mistrz “używanie szarej substancji znajdującej się między uszami”, czyli inaczej mówiąc mózgu!!
Parafraza relacyjna
Tak jak z nowymi znajomościami i kontaktami, jeżeli nie dajemy im szans na kontakt z nami to w sposób naturalny one zanikają i nie mają szans zaistnieć w naszej przestrzeni. Powrót do starych znajomych potwierdza brak „sukcesu” coachingowego. Wolność w rozumieniu sukcesu coachingowego polega na tym, że nowi i starzy znajomi mogą istnieć jednocześnie, bo Ty wiesz czego chcesz i jaką rolę pełnisz ty i oni w danej relacji.
Tylko dlatego, że “śpisz” musisz ciągle szukać znajomych nie dostrzegając tych, których już masz lub spotkałaś.
Brak kultywowania znajomości prowadzi do ochłodzenia relacji, a więc “porażki” coachingowej.
Zawsze mistrzowsko, dziękuję 😊