Kiedy jesteśmy wolni od racji nie mamy problemów z przyznaniem, że czegoś nie umiemy, coś nam nie wyszło, coś się nie udało, a przede wszystkim, że możemy się mylić. Kiedy jesteśmy przywiązani do tego, co nazywamy swoimi racjami, wtedy mamy kłopot, żeby przyznać komuś innemu rację, przyznać się do błędu, przeprosić. Wynika to z tego, że “racja” jest jednym z najsilniejszych przekonań, jakie ludzie sobie dla siebie samych zafundowali.
Brutalna prawda jest taka, że każdy ma swoją rację.
Kiedy staję się wolna od posiadania racji przestaję mieć problem. Uwalniam się nie tyle od racji ile od przekonań stojących za “moją racją”.
Kiedy staje się wolna od racji nie ma problemu z problemu przyznania komuś innemu racji. Nie mam problemu ze zmianą pewnych zachowań, rzeczy; ze zmianą podejścia; ze zmianą spojrzenia.
Wolność od racji, od posiadania racji, od otrzymywania potwierdzeń racji od osób jest naprawdę niesamowitym darem. Mam do wyboru albo mieć rację albo być wolną. Z tych dwóch rzeczy wybieram wolność, bo póki mam rację to muszę jej bronić. Kiedy wszyscy mają “swoją rację” i wzajemnie ją szanują to i tak możemy znaleźć konsensus.
Najśmieszniejszą rzeczą z jakiej zdałam sobie sprawę to fakt, że odkąd porzuciłam potrzebę posiadania racji, dużo częściej słyszę, że mam rację. Można powiedzieć absurd. Jednak zauważyłam, że życie składa się z rzeczy przeczących logice czy normalnej intuicji. Nauczyłam się więc podważać moje przekonania.
Oczywiście nie należy tutaj wpadać ze skrajności w skrajność. Mamy do tego, jako ludzie, tendencję. Wolność od racji nie oznacza porzucenia swojego zdania i swoich poglądów. Oznacza jedynie porzucenie potrzeby kłócenia się o racje, posiadania absolutnej racji, stanie okoniem jak coś jest nie po mojej myśli. Oznacza, że nie muszę bronić w żaden sposób swoich racji, co nie przeszkadza temu, żeby wyrażać moje zdanie i je argumentować. Wystarczy że dbam o swoją wolność i szanuję wolność innych i wtedy komunikacja i relacje są łatwiejsze. Zamiast koncentrować się na udowadnianiu mojej racji, koncentruję się na porozumieniu.
A z określonej perspektywy, określonych przekonań, z określonego punktu siedzenia, widzenia, wiedzy i innych rzeczy każdy z nas działa w sposób, który w danym momencie i danym poziomie wiedzy, rozumienia itp. uważa za najlepszy dla siebie. Każdy więc ma rację. Sprzeczne rację mogą istnieć jednocześnie.
A co ciekawe relacja ma w sobie jakby wybrzmienie racja – interesujące.