W poprzednim artykule przekazałam kilka przykładów komunikatów, jakie przekazujemy naszym dzieciom. Dziś chciałam przyjrzeć się dwóm z nich bliżej. Pozwoli nam to lepiej zrozumieć to, co mówimy naprawdę, albo dokładnie rzecz ujmując, jak one są rozumiane przez nasze dzieci. Są to jedne z tych przekazów, które często powtarzamy, więc działają na wielu płaszczyznach naszej świadomości i podświadomości.
„Nie biegaj, bo upadniesz. Nie biegaj, bo się pobrudzisz.”
Ujmując w kategoriach jawnych ten komunikat mniej więcej takie brzmienie: „siedź z telefonem/przed TV i/lub komputerem i bądź cicho, żebym miał/a święty spokój, a będziesz czysty i nie będę musiał/a po tobie sprzątać.”
Potem otrzymujecie odpowiedź: „Dlaczego więc mamo, tato dziwicie się, że nie pomagam. Mogę się przecież pobrudzić, a po za tym to zbyt trudne dla mnie, lepiej nie ryzykować.”
Bo przecież upadanie jest nieodłączną cechą nie tylko dzieciństwa, ale naszego całego życia. Upadasz i wstajesz. To jedynie na próbach i błędach uczysz się i rozwijasz. Edison nie powiedział, że poniósł 1000 porażek, ale że wynalazł 1000 sposobów, jakie nie działają. Zanim dotarł do 1 słownie JEDNEGO sposobu, jaki działa.
Ci z nas, którzy mają odwagę ponieść klęskę, ponieść porażkę, to właśnie ONI są wynalazcami albo rozwijają siebie lub swoje firmy, idą do przodu, zmieniają świat. Osiągają ponadprzeciętne rezultaty. Spełniają swoje marzenia. Wyrywają się z niekorzystnego dla nich środowiska i idą dalej. Są to ludzie, którzy rozumieją, że upadanie to część procesu nauki, doświadczania, rozwoju.
Jakie są dzieci? Naturalnie są żywe i ciekawe świata, pełne chęci zajrzenia, dotknięcia, posmakowania, ogólnie rzecz biorąc doświadczania. Póki są ciekawe świata, póki pozwala im się to robić, póty są w stanie się uczyć i zdobywać szczyty.
Ale co to ma wspólnego z tym bieganiem?
Nasza nadgorliwość powoduje, że próbujemy z wszystkich sił uczynić świat bezpiecznym. Więc staramy się wszystko kontrolować. A kontrolowanie tego, co robi dziecko, jest najprostsze. Więc mówimy: „Nie biegaj, bo upadniesz.” Kiedy jedyny sposób, w jaki tak naprawdę możemy uczynić świat bezpieczniejszym dla nich jest pozwolić im doświadczać go w pełni, a w szczególności doświadczać upadków. Za każdym upadkiem, kryje się możliwość powstania i stania się silniejszym.
Sprawmy, by upadek był bezpieczny, ale by w pełni był możliwy do doświadczenia. Pozwólmy dziecku podnieść się samo, wstać i dalej biegać. Pozwólmy, by dotknęło odpowiednio ciepłego żelazka i zauważyło, że się rozgrzewa. Zdobądźmy bezpieczne gniazdka i niech włoży rękę do prądu. Zróbmy to wszystko tak, żeby to było bezpieczne dla malucha. Ale zróbmy to! Nauczmy go, że doświadczanie, nauka to proces. Nauczmy nasze dziecko uważności, a jednocześnie pozostawmy jemu naturalną radość i ciekawość.
Dlaczego? Bo tak długo jak dziecko czuje ciekawość, tak długo się rozwija. Tak długo jak się nie boi upadku, bo nauczyło się podnosić, tak długo jest w stanie eksperymentować i iść do przodu.
Niech sprząta swoje zabawki, tak jak umie. Za każdym razem będzie coraz lepiej. Jeśli tylko możliwe dajmy dziecko do szkół, które uczą wolności i samodzielności wyboru. To jedyne opcje, by dziecko mogło być szczęśliwe w przyszłości.
Zmiany, które nadchodzą są jednocześnie i interesujące i pełne szans, ale dla odważnych i twórczych. Dla innych już niekoniecznie.
Szkoła nauczyła nas, że od pierwszego razu musisz być bezbłędny, doskonały. Czas się tego oduczyć. Jeśli wykonujesz coś po raz pierwszy czy drugi czy trzeci to naturalne, że nie jest to doskonałe. Czego się Jasiu za młodu nie nauczył, tego Jan nie umie!
A my? Wieczna gonitwa i zmęczenie powoduje, że nie nadążamy za żywymi i ciekawskimi dziećmi. Jesteśmy zmęczeni życiem i pracą i uciekamy od jakichkolwiek obowiązków, więc dodajemy: „Nie biegaj, bo się pobrudzisz.” Włożenie rzeczy do pralki staje się problemem. Może więc warto po prostu coś zmienić w naszym życiu?
W następnym artykule przybliżę dlaczego komunikaty z „Nie” dają efekt odwrotny do zamierzonego.
[…] O tym co mówimy do dzieci […]