Kto kim zarządza?
Siedzimy na ławce w parku. Cisza, śpiew ptaków, szum liści kołysanych na wietrze. Nie. Hałas. Oczyszczanie alejek z liści, kurzu i śmieci za pomocą dmuchaw. Ciszę masz w sobie, po co się spinać – pomyślałem i od razu dałem hałasowi płynąć swoim nurtem.
I zrobiło się znacznie ciszej. Zaakceptowałem hałas. Pozwoliłem nam współistnieć i dalej spokojnie kontynuowałem pracę nad artykułem i delektowałem się odgłosami wiosny.
Z dźwiękami mamy do czynienia ciągle, bez przerwy. Są wszędzie, są częścią natury.
W pracy mam mnóstwo dźwięków, takich jak: rozmowy ludzkie, często działające radio, z którego wypływają różnorodne odgłosy, chodzące okapy, które wyciągają zapachy z bulgoczących na ogniu potraw i nadmiar pary wodnej. Na patelni skwierczą podsmażane warzywa i inne pyszności, nóż stuka o deskę masakrując cebulę, szum wody wypływającej z kranu, stukot mytych naczyń. Maszynka do mielenia zostaje uruchomiona i jeszcze szatkownica, a za chwilę thermomix lata:) na wysokich obrotach, wydając mocny, gwiżdżący dźwięk. Jeszcze piece i lodówki.
Te dźwięki są obecne w jednej chwili, są częścią otaczającego nas świata. Dają nam różne odczucia. Często powodują radość jak słuchasz muzyki, którą lubisz, czasem uczucie spokoju, gdy ptaki śpiewają, czy morze szumi; a czasem zdenerwowanie gdy dźwięk jest natrętny.
Wtedy zadaje sobie pytanie: kto mną zarządza?
To ciekawe jak głos niechciany i chciany przez nas w danym momencie, może powodować różne stany psychiczne. Jak szybko możemy popaść we frustrację czy złość.
A przecież dźwięki są wszędzie. Brak bodźców spowodowałby pustkę.
Lubię ciszę, a cisza to nie brak dźwięków. Cisza to wewnętrzny stan – stan dobrego samopoczucia niezależnego od wszystkiego.
Fajnie jest bawić się dźwiękami, które lubimy, przyjmować i je puszczać. Dać im istnieć.
Czasem gdy nie mam ciszy w sobie przenoszę się w krainę czaru, czyli miejsce które lubię i to mi pomaga, by wrócić zrelaksowanym i zadowolonym.
Wszystkie odgłosy, które słyszę to muzyka, to pieśń życia:)