Jedna z najbardziej destruktywnych a jednocześnie konstruktywnych rzeczy.
Nie wiem, kiedy zorientowałam się, że gadam sama ze sobą w głowie. I co gorzej odbywa się to non stop. Możemy nazywać to myśleniem, rozważaniem i jakkolwiek chcemy. Nie nazwa jest ważna. Ważny jest powód oraz cel rozmowy.
Celu takich rozmów najczęściej nie mamy. Mamy za to powody do przeprowadzania takiej rozmowy. A to próbujemy się odegrać na koledze, który nas wkurzył, lub pokazać szefowi nasze możliwości, rozmawiamy z żoną, mężem, dzieckiem, rodzicami i tak dalej i tak dalej. Można powiedzieć, że rozmawiamy z wszystkimi i to najczęściej dotyczy problemów, z którymi sobie nie radzimy, jakichś ważnych zdarzeń czy relacji, w których pojawił się jakiś zgrzyt, nieporozumienie, problem.
Oczywiście naukowcy mówią, że większość myśli jakie pojawiają się w naszym umyśle to są myśli nieświadome. Jednym słowem rzadko, kiedy jesteśmy świadomy tych myśli, prowadzonych rozmów i takich tam rzeczy.
Wiem, że dużo osób pomyśli, że przesadzam, że wcale tak dużo nie rozmawiamy “w głowie”. W takim razie zapraszam do małego eksperymentu. Ja zrobiłam i robię to również dla moich klientów w ten sposób, że proszę żeby zainstalowali sobie aplikację MindBell lub podobną. Funkcją tej aplikacji jest uczenie uważności. Pozwala ona na ustawienie dźwięku gongu czy dzwona w jakichś regularnych odstępach.
Na początek proszę o ustawienie co dwie godziny (przez cały dzień o ile to możliwe dla danej osoby). W momencie, kiedy osoba usłyszy dźwięk gongu ma napisać sobie w tabelce czy w notesiku, co w tym momencie działo się w jej głowie. Jakie myśli miała? Z kim rozmawiała? Czy myśli dotyczyły tego, co robi czy czegoś innego? Na ile te myśli są pomocne? Z jakimi emocjami są związane?
Feedback jaki najczęściej otrzymywałam brzmiał podobnie:
- No wiedziałem, że gadam ze sobą w głowie, ALE nie myślałam/em, że aż tak dużo!!!
Jednym słowem szok. Co więcej żadna z tych osób, które wykonywały to ćwiczenie nie była nowicjuszem rozwoju osobistego. Były to osoby dosyć zaawansowane.
Co ciekawego można o tych myślach powiedzieć?
Ano na pewno to, że utwierdzały nas w naszej niemocy, rozogniały nasz gniew, pogłębiały naszą bezsilność i umacniały nasze przekonania i okopywały nas na naszym status quo.
Jednym słowem do jakiego stopnia czuliśmy się ofiarą, poszkodowanym, zagniewanym itp. przed pojawieniem się tych myśli było wprost proporcjonalne do spadku naszego poczucia wartości i mocy twórczej po takiej sesyjce tak zwanych rozmów.
Rzadko, kiedy myśli te dotyczą pozytywnych rzeczy, a więc rzadko, kiedy przyrasta poczucie własnej wartości czy poczucie mocy i sprawczości.
Dla mnie samej to odkrycie było szokujące. Zrozumiałam jak ważna jest uważność, jak ważna jest medytacja czy inne techniki, które kierują naszą uważność na to, co robimy, co myślimy a czego nie robimy i czego nie myślimy w danym momencie naszego życia.
I zauważcie proszę – nie mówię, że nie należy marzyć czy pozwalać myślom od czasu do czasu dryfować. Jak najbardziej to objaw zdrowia.
Również nie mówię o sytuacji, kiedy każda myśl ma być kontrolowana. Im większa kontrola tym większe napięcie.
Mówię o technikach przywracania uwagi do centrum, mówię o świadomości tego, co robimy, co się w nas dzieje, co czujemy, co słyszymy. Mówię o byciu uważnym i świadomym. Mówię również o byciu swoim przyjacielem i byciu życzliwym dla siebie i otoczenia.
Tutaj i teraz.