Nie wiem, kiedy zdałam sobie sprawę do jakiego stopnia emocje mogą przyćmić racjonalny osąd. Jako ludzie dosyć wcześnie zaczynamy zauważać, że nasze emocje mają kluczowe znaczenie dla naszego funkcjonowania i zaczynamy robić wszystko, żeby mieć nad nimi kontrolę. Robimy to, po to, żeby lepiej się rozwinąć, zwiększyć swoje możliwości, lepiej panować nad sobą a więc i nad sytuacjami w jakich się znajdujemy.
Część z nas robi to poprzez wieczną analizę, część poprzez kontrolę emocji, część zgodnie z zasadą czego oczy nie widzą tego sercu nie żal i zmiatają niewygodne rzeczy pod dywan.
Moja przygoda z emocjami zaczęła się wcześnie. Zaczęłam ją od analizowania (co, jak i dlaczego) i próby kontroli z pozycji, że odczuwanie pewnych emocji jest szkodliwe. Analizowanie trwało dłuuugoooo. Latami. Problem w tym, że kręciłam się w kółko i ciągle niemal jak tramwaj używałam tych samych dróg. Od czasu do czasu miałam przełomy i oświecenia i wpadałam “w inny zestaw torów” i dalej jeździłam następną błędną, zamkniętą trasą. I tak kręciłam się w kółko, bo wychodziłam z pozycji osądu a nie rzetelnego przyglądania się rzeczywistości z różnych perspektyw.
♀️ Dostrzegałam też często, że nawet najbliżsi mi ludzie nie rozumieli wielu rzeczy. Patrzyli po prostu ze swojej perspektywy. Niestety nikt nie siedział mi w głowie, żeby mógł mieć prawo osądzać co odczuwam i czy moje odczuwanie jest właściwe czy nie. Wiodło to do mylnych decyzji. Nawet ja dawałam się zwieść, bo niestety przyjmowałam te same społeczne zasady, co wolno a czego nie wolno czuć. I jak wolno a jak nie wolno się zachować oraz co dane zachowanie oznacza, a czego nie oznacza. Paranoja.
A ponieważ pewnych emocji nie wolno było czuć, więc starałam się je kontrolować, niszczyć, frustrowałam się, że się pojawiały, że nie zachowałam spokoju. I ciągle analizowałam co we mnie jest takiego, że się pojawiają. Niestety takie podejście powodowało, że już z góry byłam skazana na porażkę. Wychodząc z błędnych założeń trudno jest dotrzeć do prawdy i zrozumienia. Wielu emocji nie chciałam czuć, bo były oznaczone etykietką: “znowu poniosłaś porażkę” lub “zabronione” lub “okazujesz słabość”.
To było jeszcze w czasach, kiedy mało kto słyszał o zarządzaniu emocjami. A szczególnie w Polsce, jeśli nie panujesz nad swoimi emocjami i musisz iść do psychologa oznacza, że coś z Tobą jest nie tak.
Takim pierwszym otwarciem oczu było dla mnie przeczytanie książki “Przebudzenie” Antoniego de Mello. To był pierwszy krok do wolności emocjonalnej i do dawania sobie prawa do czucia emocji i wolności od bycia kontrolowaną poprzez emocje przez innych ludzi. Prawie 15 lat później trafiłam na metodę Lestera Levensona zwaną uwalnianiem emocji. Muszę przyznać, że zabrałam się ostro do pracy i pracowałam i pracowałam nad tymi wszystkimi aspektami tego, czego nie umiałam dostrzec poprzez restrykcje jakie nadawałam emocjom. Restrykcje społeczne, rodzinne, przekonaniowe i moją własną bezradność.
♀️ Uwalnianie emocji to uświadamianie co i dlaczego się czuję. Zaczęłam mocno pracować ze sobą dalej i dalej i moje rozumienie już bez szczegółowego analizowania pewnych rzeczy odkryło przede mną świat skomplikowanych przekonań i działań wynikających z zaślepienia emocjonalnego.
Zaczęłam wykorzystywać tą metodę do pracy z ludźmi i zaczęło to przynosić efekty. Jako coach zaczęłam dostrzegać jak wiele osądów, co do siebie mamy i jak bardzo pewne przeżycia emocjonalne nas trzymają nie tylko w czasach dzieciństwa ale i w czasach dorosłości. Patrząc na moje otoczenie i moich klientów i siebie samą doszłam do tego, że szkoda mi życia na ciągle przeżywanie “starych” emocji, że wybieram wolność od bycia kontrolowaną przez emocje z traum, które zdarzyły się 20, 30 czy 40 lat temu. W około widzę ludzi, którzy są kontrolowani przez emocje wynikające z jakiś trudnych czy ważnych zdarzeń przez całe swoje życie. Mają 40 lat, 50 lat, 60 lat, 70 lat i ciągle te “stare” rzeczy ich kontrolują.
To samo działo się ze mną. Do momentu, kiedy zdecydowałam się wejść w te trudne emocje, w te trudne zdarzenia i odkryłam co się za nimi kryje. Z jakich emocji wynikają. Dopiero wtedy byłam w stanie wybaczyć sobie swoją bezsilność i zrozumieć jak wiele bezsensownych założeń przyjmujemy.
To emocjonalne odkrycie się do naga pozwoliło mi zobaczyć, jakie emocje mną sterują i dlaczego reaguje w wielu sytuacjach tak a nie inaczej.
✒ Ta świadomość dała mi zrozumienie.
✒ To zrozumienie dało mi moc zmiany. Emocje przestały mną rządzić.
✒ Emocje informują mnie o przyczynach: bodźcach zewnętrznych i wewnętrznych oraz jaki mam stosunek (zdanie, opinie, przekonanie) na temat zdarzeń oraz stanowią zasób energii do działania.
Kierunek działaniu nadaje ja a nie emocje. Emocje przestały mną szarpać w tę czy tamtą stronę. A jednocześnie nie mam potrzeby ich kontrolowania. Jestem wolna od strachu związanego z odbiorem społecznym, decyzjami jakie podejmę czy reakcjami jakie będą miały miejsce.
Akceptuje to, że odczuwam wszystkie emocje.
To ja jestem ostatecznym decydentem a nie moje emocje. Dzieje się tak, bo jestem świadoma wszelkich emocji jakie odczuwam.