Marcin zakłada firmę o nazwie “Ja Pierdole”.
Sposób założenia: idę do urzędu, biorę kartkę, zgłaszam firmę i już mam. Lokal, do tego pracownicy i wio. Zamawiamy towar i zapierdalamy. I się kręci. Wystarczy, to wszystko. No ewentualnie remont, komputery, systemy gastronomiczne, system kasowy, rozliczeniowy, odpowiednie zarządzanie towarem i usługami, i co dana restauracja oferuje. Zatrudnienie personelu na odpowiednich stanowiskach, rozplanowanie struktur kadrowych jeśli byłby jeszcze hotel. Czuwanie nad jakością świadczonych usług, abym wiedział jakie są ceny u kontrahentów i konkurencji. Umowy z kontrahentami, z personelem, zarządzanie nim i finansami firmy.
Tak większość “przedsiębiorców” zakłada firmy.
Czy mnie interesuje taki styl?
Kilka lat temu jeśli bym się zdecydował na własną restauracje, właśnie dokładnie tak bym postępował.
Dzisiaj, na pierwszym miejscu nauka i poznawanie rynku, oraz systematyczne wchodzenie na niego.To właśnie może mi umożliwić dojście do własnego celu, tj. restauracji.
W systemie starych przekonań byłbym uciemiężony i ujebany robotą. Zapomniałbym o urlopie, o wolnym, o rodzinie, o życiu, o tym, co ważne.
Dziś dążę do czegoś innego. Dążę do firmy, która nie jest patykiem pisana na wodzie, a do takiej firmy, która ma solidne fundamenty i na tych fundamentach powstaje solidne przedsiębiorstwo.
Restauracja, która ma siłę i radość, prowadzona w oparciu o pasję i jest pełna ekspresji i nowatorskich przedsięwzięć.
Dzisiaj uczę się innowacyjnego stylu zarządzania, współpracy z ludźmi, pracuję z komunikacją transformująca, która ułatwia międzyludzkie kontakty. Wreszcie uczę się narzędzia bardzo znanego i potrzebnego w XXl wieku, które jest jego symbolem, obsługi komputera. Ta nauka pozwala mi na zrozumienie i poznawanie podstaw informatycznych i pomoże w zarządzaniu.
Przez długi czas swojego życia widziałem jedynie wiele trudności. Może nie zawsze w życiu jest łatwo. Jednak, gdy wyszedłem życiu naprzeciw, dostrzegam różnice. Doświadczyłem, że życie staje się prostsze, problemy stają się błahostkami, kiedy dostrzegam rozwiązania i widzę jak kolejne cegiełki układają się w całość. Życie po to jest by brać, a nie bezczynnie stać, jak to w słowach piosenki było. Bardzo długo stałem albo leżałem albo olewałem wszystko. Myślę, że w życiu miałem wiele możliwości, ale je często odrzucałem. Zamiast iść do przodu koncentrowałem się na swoich brakach, a zapomniałem o zaletach, które mam w sobie i na których warto skupiać swoją uwagę. To pomaga w życiu, to daje możliwości i pozwala osiągać cele i marzenia.
Życzę nam wszystkim otwartości, życzliwości i konsekwencji w dążeniu do wyznaczonych przez siebie punktów na mapie naszego życia. Frunąć jak ptaki, niesione prądem życia z lekkością i łatwością (jest od kogo się uczyć ).
PS. Dobrze, że są piosenki, które otwierają nas na morze możliwości.